Sosnowieccy policjanci osadzili w izbie wytrzeźwień mężczyznę, który w sobotę oddał kilka strzałów w niebo. Później odłożył gdzieś broń i potrzeba było trochę czasu, żeby odnaleźć ją, schowaną w jednej szafek na jego posesji. Kiedy wytrzeźwiał, oświadczył, że strzelał tylko w niebo, nie chcąc nikomu zrobić krzywdy. Nie wiedział również że na posiadanie takiego rodzaju broni wymagane jest zezwolenie.
Sosnowieccy policjanci otrzymali informację, że w dzielnicy Cieśle nietrzeźwy mężczyzna oddał kilka strzałów w niebo z nieznanej, prawdopodobnie gazowej broni. Na miejscu okazało się, że sprawca znikł już w swoim mieszkaniu, jednak po chwili z niego wyszedł. Na początku był spokojny i, jak się okazało, nie miał już przy sobie broni. Powiedział, że strzelał w niebo, ale teraz jest bardzo pijany, więc nie pamięta gdzie ją później położył. W miarę rozmowy 65-latek stawał się coraz bardziej agresywny i miał coraz większe problemy utrzymaniem równowagi. Wobec tego policjanci zdecydowali o umieszczeniu go w izbie wytrzeźwień. Po dłuższym czasie odnaleziono również broń- leżała schowana w jednej z szafek kuchennych w jego mieszkaniu. Kiedy wytrzeźwiał, złożył zeznania. Oświadczył, że nie wiedział, że na ten rodzaj broni wymagane może być pozwolenie. Teraz o jego dalszym losie zdecyduje prokurator. Jeśli opinia biegłego potwierdzi, że takie pozwolenie było w tym przypadku konieczne, mężczyźnie może grozić od 6 miesięcy do nawet 8 lat więzienia.