Osiem lat więzienia może grozić ukraińskiemu kierowcy, który zaproponował łapówkę policjantom. Doszło do tego po tym, jak prowadząc pod wpływem alkoholu auto, oczekując na zmianę świateł na skrzyżowaniu, prowokował do wyścigu kierowcę stojącego obok samochodu. Nie wiedział jednak, że trafił akurat na policyjny, nieoznakowany radiowóz...

Policjanci z katowickiego oddziału prewencji, pełniący służbę po cywilnemu w nieoznakowanym radiowozie na ulicach Sosnowca, zatrzymali się na światłach na skrzyżowaniu w centrum miasta. Z boku zatrzymało się auto, którego kierowca przez otwarte okno dawał energiczne znaki i odliczał „ Adin, dwa, tri...” , wciskając jednocześnie gaz i wyraźnie prowokując do wyścigu. Kiedy światło zmieniło się na zielone, ruszył z piskiem opon, obserwując, czy wyścig się zaczął. Rozpoczął się, ale pościg, a na dachu goniącego go samochodu pojawił się niebieski „kogut” i zawyły policyjne syreny. Usłyszawszy je, uciekinier szybko zatrzymał swą ładę. Policjanci, którzy do niego podeszli, od razu wyczuli silną woń alkoholu. Okazało się, że w jego organizmie kierowcy są go blisko dwa promile. Dodatkowo, próbując uniknąć odpowiedzialności, mężczyzna wręczył policjantom 200 zł i dodał, że dopłaci jeszcze 400 zł, jeśli puszczą go wolno. Obywatel Ukrainy został zatrzymany, a prokurator, po przedstawieniu mu zarzutów za korupcję i kierowanie w stanie nietrzeźwym, objął go również policyjnym dozorem. 21-latek może teraz trafić do więzienia na 8 lat.